środa, 9 lutego 2011

14. Po przerwie długiej...

Czasu nie było.
Zajmowały mnie pasje rozmaite.
Głównie pasja nr 2 - praca zawodowa.

Zdecydowanie nie jestem osobą normalną, skoro praca może być moją pasją. A może właśnie to jest normalność? Bo jak można przez całe życie robić coś, czego się nie lubi?

No ale nieważne. Praca. Zawód. Jedna z prac, jeden z zawodów, zawód główny, pierwszy i ten determinujący całe życie, czyli Muzyka. Jak w środowisku mawiają  - bycie muzykiem dawnym to nie zawód, to diagnoza. No i z ta diagnozą przychodzi mi żyć. Nie narzekam, ciekawie jest. Jak nie ma grania, to nie ma. Jak jest, to wszystko naraz i kilka projektów równocześnie, weekend we wtorek, bo w normalny weekend akurat najwięcej pracy, w sylwestra, Nowy Rok... i fajnie jest.

Dużo ciekawych koncertów ostatnio, ciekawych ludzi. Bardzo miła była współpraca z tym panem, i zanosi się na jeszcze kilka projektów równie ciekawych. No i jak mam dużo roboty, to od razu chce mi się pracować. I znowu za parę tygodni adrenalina tryśnie mi uszami. A jak jeszcze zrobi się cieplej i będzie można na rower wsiąść... ech marzenia ;)